Paris,Paris...(3)

Dzis Dzien Zaduszny....Idealny moment,zeby zakonczyc wspomnienia o Paryzu.O duszyczkach bedzie w nich sporo :-)

Poprzednia czesc mozna sobie przypomniec tutaj: KLIK

 

Ostatniego dnia pobieglismy raniutko na cmentarz Pere Lachaise.Bylam zaskoczona ,ze jestesmy tam sami (nie liczac tych wiecznie odpoczywajacych).Szybko okazalo sie,ze tlumy wchodza glownym wejsciem dzierzac w dloniach mapki, dzieki ktorym zaliczano kolejne groby slawnych.Przypominalo to troche biegi na orientacje...ale w takim miejscu?

My weszlismy boczna brama i od razu sie zgubilismy.Musielismy wrocic do bramy i pstryknac mapke.Potem juz bylo latwiej.

Sam cmentarz to labirynt pieknych alejek, niekoniecznie schodzacych sie prostopadle; czasem biegnacych nawet na kliku poziomach.

 

Stare nagrobki sa po prostu piekne.Nie wiem,czy to normalne zachwycac sie architektura cmentarna,ale patrzac na niektore dziela wspolczesne straszace w parkach,to juz wole figury z cmentarza .



Tutaj galeria czesci z nich.

A reszte trzeba samemu zobaczyc:-)

Wsrod tych grobow jeden ,ktory zwracal na siebie powszechna uwage.Do tego stopnia,ze z kolezanka zaczelysmy dociekac dla czego ten pan jest tak...wypolerowany.I znalazlysmy :-)

Oto wypracowanie Anny Kalickiej (ktora z zawodem sie chyba pomylila-powinna ksiazki pisac)

 

"Pan nazywal sie Victor Noir i nazwisko to przybral jako pseudonim pisarski, gdy z wiary zydowskiej przeszedl na chrzescijanska. Urodzil sie 27 lipca (mam nadzieje, ze to lipiec byl) 1848 i jakos nie mogl sobie, chlopak, znelezc miejsca. Imal sie roznych zajec, min zawodu zegarmistrza, ale mu cos nie w smak bylo, wiec w koncu najal sie w radykalnej gazecie "La Marseillaise" piszacej zawziecie przeciwko Imperium i monarchii.Na tle przekonan politycznych i przekomarzanek publicystycznych wywiazala sie awantura pomiedzy naczelnym gazety, w ktorej zatrudniony byl Victor, a kuzynem Napoleona Bonaparte, ktory swoj napastliwy list zamiescil na lamach gazety L'Avenir, popierajacej monarchie. Tak sie panocki posprzeczali, ze jeden drugiego wyzwal na pojedynek. Nasz biedny Victor zostal wyznaczony do roli sekundanta i chyba tylko nieznajomosc zasad pojedynkowania sie (nie czytal, baran, Kodeksu Boziewicza ) spowodowala takie zamieszanie, ze biedny Victor narazil sie kuzynowi Bonapartego i dostal od niego kulke. No, nie wiedzial, prosty chlopak, ze jesli do pojedynku stawic sie maja sekundanci, do zalatwiaja sprawe z sekundantami przeciwnika, a nie z przeciwnikiem bezposrednio. Kuzyn Bonapartego dostal piany, ze zabiera sie za niego nisko urodzony chlopaczyna i poslal go do Bozi. Wynikla z tej historii jeszcze wieksza chryja, podniosly sie glosy oburzenia, na pogrzebie Victora pojawilo sie 100 000 luda, a kuzyn Bonapartego poszedl siedziec za morderstwo. Dosc rzec, ze nikt nie wie, dlaczego rzezbiarz pracujacy nad nagrobkiem obdarzyl Victora az tak hojnie, ale z jakiegos, jeszcze mniej wyjasnionego powodu w okolicach 1970 roku pojawilo sie szeroko rospowszechnione przekonanie, o magicznych wlasciwosciach rozporka Victorka. Otoz wrozba rzecze tak, ze jesli kobieta chce zajsc w ciaze, to musi dotknac rozporka i pocalowac Victora w usta, a zaciazenie murowane. Podobno takie to jest uciazliwe dla wladz cmentarza, ze w 2005 roku planowano ogrodzenie grobu plotem, ale na szczescie dla wszystkich spragnionych przyszlych mam pomysl ten zarzucono. Nadal jednak niewyjasniona zostala tajemnica wypolerowanych butow... A jesli Victor byl gejem, to teraz sie w grobie od poltora stulecia przewraca na te wszystkie obmacujace go babeczki" Dzieki Ania :-)

Na cale szczescie ani nie calowalam Victora ,ani tym bardziej nie glancowalam jego rozporka....ale bylo blisko :-)

W centrum cmentarza znajduje sie budynek krematorium i budynki go okalajace z miejscami na urny.

I na koniec jeszcze galeria slawnych i mniej slawnych...Po tamtej stronie,to juz nie ma znaczenia.

Liczy sie tylko historia zapisana tutaj...

Z cmentarza pojechalismy do parku La Vilette.

Znaduje sie tam "Cite des sciences & de l'industrie. oraz

La Geode - sala kinowa w kształcie kuli o średnicy 36 m.

Konstrukcja pokryta jest wypolerowaną blachą stalową. Kula uniesiona jest na żelbetowych podporach i otoczonej basenem z wodą, na której znajduje się grający zegar słoneczny.

Sala kinowa posiada 375 miejsc. Zastosowano tu ruchomą widownię i ekran hemisferyczny, który tworzy półkulę o średnicy 26 m.


Znajduje sie tam rowniez autentyczna lodz podwodna,ktora mozna zwiedzac.

Jednak calosc mnie rozczarowala.W Cite akurat nic sie nie odbywalo,

a park wygladal jakby ledwo dychal.Tlumy zalegajace na rachitycznej trawce,woda w zbiornikach zielona ,stojaca z masa glonow.

Chyba Paryz nie radzil sobie z upalami,co wplynelo na wyglad tego miejsca.

Pokrecilismy sie troche po okolicy i wrocilismy do centrum.

 

 

Kolejny punkt programu to zwiedzanie Pantheonu.

 

W jego podziemiach pochowanych jest wiele osobistoci.Min. Maria Curie-Sklodowska,Alexandre Dumas,Jean Monnet,Jean Moulin,Voltaire,Emile Zola i wielu innych...


Troche nieswojo sie czulam w labiryncie katakumb...

Wnetrze Pantheonu zapiera dech w piersiach.Jest przestronne

i jasne dzieki swiatlu wpadajacemu przez okna w kopule.

Calosc wypelniaja malowidla i posagi...

Na srodku znajduje sie Wahadło Foucaulta.Powolna zmiana płaszczyzny ruchu wahadła względem Ziemi dowodzi jej obrotu wokół własnej osi.Jesli ktos chce wiedziec wiecej-zapraszam do Wikipedii :-)

Z Pantheonu spacerkiem przeszlismy do Pałacu Luksemburskiego (fr. Palais du Luxembourg) polozonego w pieknym ogrodzie.

Od 1799 roku jest on siedzibą Senatu Francji.Oczywiscie tlumy ludzi-ciezko wolna laweczke znalezc...

Z Palacu podjechalismy metrem pod Louvre.Wysiada sie w jego podziemiach.Z muzeum wychodzili ostatni zwiedzajacy ,sklepy juz byly pozamykane.Cieszylismy sie ze w koncu mozemy zrobic zdjecie piramidzie,bez dodatkowych swiadkow.

Za to pozniej pojawil sie problem,bo sie okazalo,ze wszystkie wyjacia na gore sa juz zamkniete,a my krecilismy sie labiryncie podziemnych korytarzy nie umiejac znalezc wyjscia.Ochroniarze pewnie mieli ubaw widzac na monitorach nasze poczynania,az w koncu jeden sie zlitowal i przyszedl nas wypuscic...

Wypuszczeni na wolnosc postanowilismy reszte czasu spedzic pod Louvrem podziwiajac te miejsce zachwycajace o kazdej porze dnia.

Ulokowalam sie wygodnie na krawedzi fontanny wybierajac idealne miejsce do moich kadrow.A tu wlazl do wody jakis gosc

i zaczal wybierac drobniaki z fontanny...psujac mi kompozycje i burtajac lustro :-)

A kiedy sie sciemnilo i zablysnely latarnie w ruch poszly migawki aparatow-nie tylko naszych :-)

To byl cudny wieczor...Jednak trzeba bylo wracac ...

Nastepny dzien to pakowanie,szybkie zakupy pamiatek

(nie bylo oczywiscie czasu w poprzednich dniach) i pozegnalna kawka w hotelowej restauracji.

 

 

Obiecalismy sobie,ze na pewno jeszcze tu wrocimy :-)



Wiecej zdjec z Paryza tutaj:  KLIK



Write a comment

Comments: 2
  • #1

    Dan Killeen (Sunday, 22 January 2017 07:00)


    great points altogether, you simply gained a brand new reader. What would you recommend about your publish that you made a few days ago? Any sure?

  • #2

    Iona Cavalier (Tuesday, 31 January 2017 16:54)


    You're so interesting! I don't think I've truly read something like that before. So nice to discover someone with a few original thoughts on this issue. Seriously.. many thanks for starting this up. This web site is one thing that's needed on the internet, someone with some originality!