Kawalek od domu

Podobno w Polsce cudne lato,ale tu,w Austrii leje i leje z dluzszymi lub krotszymi przerwami.Dluzsza przerwa trwala maksymalnie tydzien i juz zdazylam zapomniec,kiedy to bylo.A tak,to przynajmniej raz dziennie prysznic z nieba...Od paru dni znow niebosklon pokrywaly grube,szare chmurzyska,z ktorych co jakis czas sie ulewalo...Brak slonca dziala na mnie depresyjnie,destrukcyjnie,dekontruktywnie,agresywnie i tumiwisielczo.Jednym slowem –mieszkanka wybuchowa i lepiej bez kija nie podchodzic.


Tak wiec,kiedy w dzisiejszy poranek promienie slonca staraly sie przedrzec przez szczelnie zaciagniete rolety,nie moglam oczom uwierzyc!Wylecialam do ogrodka,zeby dokladniej zbadac sytuacje i faktycznie-niebo blekitne bez jednej chmurki!Cyknelam fotke wrzosom,ktore lada dzien otworza swe kloski...

 

...i zdarlam z lozka Lubego-wszak trza gdzies wyskoczyc i naladowac baterie.

Wymyslilismy ,ze pojedziemy tym razem w kierunku polnocno –zachodnim od Graz.Zawsze przelatujemy te rejony jadac  autostrada,ale tym razem chcialam zaliczyc wszystkie wiochy.A noz sie natkniemy na cos ciekawego.


I zaraz tez za miastem skrecilismy na niewielkie wzgorze Steinberg.Na jego szczycie znajduje sie Obserwatorium Astronomiczne

Spodziewalam sie czegos spektakularnego,a tam taka mala kuleczka...Ale Luby mnie zganil,ze to nie jest do podziwiania z zewnatrz,tylko podziwiania od wewnatrz tego, co jest calkiem na zewnatrz :-) Pieknie to ujal i skomplikowanie,jak to zwykle On.No i jak zwykle ma racje.Co piatek,o ile niebo nie jest zachmurzone kazdy tam moze przyjsc i pod czujnym okiem astronoma poobserwowac te dalekie swiaty.Tak na marginesie..kiedy to byl ostatni bezchmurny piatek? :-)

Steinberg to rowniez Wioska Dziecieca.Gdyby nie napis informacyjny wczesniej,nie domyslilabym sie,ze wkraczam na teren Domow Dziecka.Domy zamieszkale przez dzieci,to nie jeden wielki moloch,ale kilka mniejszych budynkow wtopionych w wioske.Wiele placow zabaw,basen,stajnia,las i cudny widok.Fakt,ze to wszystko nie zastapi dzieciakom rodzicow,ale moze choc troche wynagradza ich brak ...

 

W dalszej drodze wypatrzylismy kamienna wieze sterczaca samotnie ponad lasem.Oczywsicie kolejny przystanek,kamery w lapy i poszlismy badac teren.

 

Na wgorzu, ukryte w lesie znajduja sie ruiny zamku Krems.Jesli ktos ma ochote sie zaglebic w jego historie tutaj moze sobie poczytac:

Ruiny w calkiem przyzwoitym stanie -dzieki sponsorom i nieustajacej reanimacji (jak wyczytalismy z innej tablicy).

Oto mala galeria z tego miejsca:

Przy okazji poznalismy ciekawych ludzi-Herzogin Marie von Alt- Kainach, Herzoga Andrea von Leonroth i ich dwoch zolnierzy.Na codzien pewnie nie uzywaja tych tytulow,ale z okazji imprez ,turniei i pokazow przywdziewaja sredniowieczne szaty i przenosza siebie i widzow w zamierzchle czasy krolow i rycerzy.

To link na strone naszych nowych znajomych:

kainacherritterschaft.jimdo.com/dies-sind-wir/

 


Juz kiedy schodzilismy ze wzgorza niebo zaczelo sie chmurzyc,ale postanowilismy jeszcze zaliczyc nastepny punkt programu-kosciol w Baernbach znany bardziej jako Hundertwasserkirche.

Kosciol ten powstal wg.planu architekta Karla Lebwolh w latach 1948-1950 i wygladal jak tradycyjny,normalny kosciol.Swoj „tuning“ zawdziecza wiedenskiemu artyscie i architektowi Friedensreichowi Hundertwasser (1928; †2000 ),ktory w 1987 dostal budynek w swoje rece i rozpoczal przebudowe.Dzieki mozaikom z ceramiki,zaokraglonym ksztaltom,kolorom nadal on budowli swoj niepowtarzalny styl.


Takze i w otoczeniu kosciola maczal palce.Nierowne chodniki z kolorowych plyt,ceramiczna fontanna i dwanascie artystycznie zdobionych łukow, które symbolizują wielkie światowe religie i kultury, ekumenizm, tolerancje i wspólnote,to rowniez dzielo artysty.

Podobno wnetrze utrzymane jest w tym samym stylu,ale odbywal sie chrzest,wiec nie chcielismy wchodzic i robic zamieszania.Jesli ktos ciekawy,moze zerknac na ten link:

www.hundertwasser.at/deutsch/werk/arch/arch_st-barbara.php

 

 

Zaraz po wyjezdzie z Baernbach zaczelo lac.Nie mogl byc jeden dzien bez deszczu?Okrezna droga skierowalismy sie do domu majac nadzieje,ze moze gdzies po drodze sie przejasni...Nic z tego.

 

Na wzgorzu gdzies na koncu swiata cyknelam tylko fotke,zeby sobie zapamietac,ze tam mamy wrocic...

 

Tradycyjnie link na fotki ze Styrii:

 

eve-mazur.jimdo.com/photography/austria/styria/

 

 

 

Write a comment

Comments: 0